Ocena napisana: 10. 10. 2018
Hotel położony jest w ładnym otoczeniu na Doksach naprzeciwko kina. Jeszcze gorzej jest z wnętrzem i wyposażeniem hotelu czy pokoi. Wszystko jest stare i przeznaczone do odbudowy. Pokój dwuosobowy (nr 126), który na szczęście zajmowaliśmy tylko trzy dni, jest bardziej przeznaczony jako pokój jednoosobowy. Przestrzeń między oddzielnymi łóżkami to może tylko 15 cm. Telewizor jest umieszczony nad łóżkiem, więc oglądanie go jest raczej niemożliwe. Działa tylko jeden czeski program, a poza tym około 8 niemieckich. Wi-Fi nie działa. W pokoju nie jest zbyt ciepło, ogrzewanie jest raczej letnie. A jeśli chodzi o porządek i czystość, też niewiele. Niestety każdego dnia mieliśmy też nieproszonego gościa w postaci robaków, które dość często musieliśmy wyrzucać. Jedyne pozytywy to już ładne odnowione łazienki. Nawet koledzy w innych pokojach - pluskwy, kurz i bałagan. Więc pobyt niezgodny z opisem. Personel hotelu przyzwoity i dość przychylny. Otrzymaliśmy wszystko, co było na kuponie, z wyjątkiem jednego bonusu, którym był popołudniowy deser, który serwowano w sobotę w godzinach 15:00-16:00. Kiedy zapytaliśmy o to około 16:30, kiedy wróciliśmy z wycieczki, poinformowano nas, że czas na deser już się skończył i dlatego go nie dostaniemy! Nie wiem, kto zjadł nasz deser, 8 porcji, ale musiał być przygotowany dla nas, ponieważ nikt z personelu nie mógł wiedzieć, czy przyjedziemy po niego o określonej godzinie. Wcale nie chodziło o deser, ale o zasadę i bezsensowne wyjaśnienie, którego nie zrozumieliśmy. Wellness - jacuzzi super. Wyżywienie - śniadania wystarczające, wszystko uzupełnione, obiadów mało. Mimo tych mankamentów, dzięki pięknej pogodzie i świetnej załodze, spędziliśmy miło październikowy weekend. Zachwycał nas wspaniały 20-kilometrowy spacer wokół jeziora Mách. 5 - 7 października 2018 r