Największe zniżki roku już tutaj są! Wybierz swój pobyt TravelBomba ze zniżką 30%!

Oblíbené 0

Nie masz jeszcze ulubionych ofert.

  • W każdej chwili możesz wrócić do ofert
  • Popularne oferty w jednym miejscu
  • Powiadamianie o zmianach w ofertach

Osobiście zweryfikowane: Recenzja pobytu z turystyką w Austrii w pensjonacie Gasthof Mentenwirt

Wybierz się w austriackie Alpy z Ewą, członkinią naszego zespołu Travelking. Konkretnie do Pension Gasthof Mentenwirt. Jak przebiegła podróż, zakwaterowanie i wyżywienie? A jakich miejsc wycieczek nie możesz ominąć?
Osobiście zweryfikowane: Recenzja pobytu z turystyką w Austrii w pensjonacie Gasthof Mentenwirt

Informacja o przebywaniu w punktach

Gdzie i jak pojechaliśmy?

Do Lungau pojechaliśmy autobusem z Czeskich Budziejowic. Na trasie mieliśmy przesiadkę w Salzburgu, do którego dotarliśmy w 3 godziny i 45 minut. Wysiedliśmy z autobusu na przystanku Salzburg – południe (Salzburg – Süd), skąd pojechaliśmy trolejbusem nr 3 do dworca głównego (Salzburg Hauptbahnhof). Autobus nr 270 (kierunek Tamsweg) jechał już bezpośrednio do Lungau ze stacji głównej. Niestety dopiero w autobusie dowiedzieliśmy się, że możemy wsiąść na przystanku niedaleko stacji Salzburg – południe. Z informacji znajdujących się na stronie austriackiej firmy transportowej uznaliśmy, że idealnie będzie wysiąść w sąsiedniej miejscowości Sankt Michael im Lungau i następnie przejść pozostałe ok. 1,5 km do Pension Gasthof Mentenwirt w miejscowości Sankt Martin na piechotę. Po raz kolejny na miejscu dowiedzieliśmy się, że tuż przed pensjonatem znajduje się przystanek autobusowy nr 270, o czym nie dowiedzieliśmy się z informacji na stronie internetowej. Większość przystanków na trasie została oznaczona i opisana nieco inaczej niż w Internecie, dlatego w trakcie podróży trzeba oglądać przystanki na monitorze w autobusie i odpowiednio wcześnie ogłaszać swój wyjazd przyciskiem. Bilety do Salzburga kosztują nas około 660 CZK za 2 osoby, a do Sankt Michael im Lungau około 900 CZK. W ten sam sposób wróciliśmy do Czech.

Jak było z parkingiem?

Podróżowaliśmy komunikacją miejską, więc nie musieliśmy zajmować się parkowaniem. Zauważyłem jednak, że parking dla samochodów gości znajduje się bezpośrednio przed pensjonatem, a drugi, mniejszy parking znajduje się z boku. W ramach pakietu korzystanie z parkingów hotelowych jest bezpłatne.

Gdzie się zatrzymaliśmy?

Pension Gasthof Mentenwirt położony jest w miejscowości Sankt Martin, w pobliżu pięknej przyrody austriackich Niżnych Taurów. Już po przyjeździe byliśmy podekscytowani atmosferą górskiej wioski, na którą składają się urządzone domy w stylu alpejskim, krowy i konie na pastwiskach, dookoła rozciągające się wysokie góry oraz świeże i świeże powietrze. Szybko odkryliśmy, że wszyscy w wiosce pozdrawiają wszystkich – zarówno mieszkańców, jak i turystów, co stanowiło przyjemny kontrast w stosunku do miasta.

Dzięki nawigacji łatwo znaleźliśmy sam pensjonat Gasthof Mentenwirt. Po przyjeździe przywitała nas recepcjonistka mówiąca po słowacku, więc nie potrzebowaliśmy nawet języków obcych. Recepcjonistka opiekowała się nami naprawdę wzorowo przez cały nasz pobyt. Podczas zameldowania przekazał nam wszystkie przydatne informacje na temat zakwaterowania i zaprowadził do pokoju. Uzbroił nas także w broszury z poradami dotyczącymi wycieczek oraz świetnymi radami, gdzie można skorzystać z karty rabatowej Lungau Card, która jest częścią pakietu pobytowego. Pożyczył nam także książeczkę z rozkładami jazdy i trasami autobusów po okolicy, w której informacje były znacznie dokładniejsze niż w Internecie. Recepcjonistka zwróciła nam również uwagę, że z kartą rabatową taniej jest podróżować komunikacją miejską po okolicy.

Nasz pokój znajdował się na pierwszym piętrze i był wyposażony w podwójne łóżko z drewna sosnowego, szafki nocne oraz dwa fotele ze stołem. Na ścianie wisiał telewizor z austriackimi programami, a w korytarzu pokoju stały dwie szafy. Oczywiście nie zabrakło nowoczesnej i czystej łazienki z prysznicem, toaletą, suszarką do włosów i umywalką z dużym lustrem oraz szafkami. Do dyspozycji mieliśmy dwa duże ręczniki kąpielowe i trzy ręczniki. Jedyną rzeczą, której brakowało w moim pokoju, była lodówka. Nasz pokój wychodził na ulicę i cieszyliśmy się widokiem z okna na okoliczne góry. Gościom mającym lekki sen polecam jednak zamykanie okien na noc, gdyż droga przy pensjonacie nawet w nocy jest zaskakująco ruchliwa i kilkukrotnie budziły mnie przejeżdżające samochody. Miłym odkryciem po powrocie do pokoju z wyjazdu było to, że w międzyczasie został on posprzątany.

Jak jedliśmy w obiekcie?

W ramach pakietu mieliśmy obiadokolację, która rozpoczynała się kolacją w dniu przyjazdu. Obiady serwowane były od 18:00 do 20:00 i składały się z dwóch dań serwowanych bez wyboru. Jedzenie było domowej roboty i sycące, ale nie byliśmy zbyt podekscytowani. Pierwszego wieczoru dostaliśmy zupę pomidorową i spaghetti z sosem śmietanowym i boczkiem Lungau. Drugiego dnia, po całodziennej wędrówce, przydała się gęsta zupa-krem z wyczyńcami zebranymi w tutejszych lasach. Drugim daniem był klopsik z mięsa mielonego z frytkami i dipem pomidorowo-cebulowym.

Śniadania serwowane były od 7:30 do 9:00 w formie bufetu, w którym można było wybierać pomiędzy daniami na słono i na słodko według własnego gustu. Na bufetowym stole leżały szynki, sery w plasterkach, paszteciki, jajka na twardo i warzywa. Na słodko mogliśmy zjeść płatki owsiane lub kukurydziane, do których dodano mleko i jogurty owocowe. Najlepszą częścią śniadania były chrupiące, świeże i pachnące bułeczki, którymi delektowaliśmy się jeszcze ciepłe. Pragnienie można ugasić sokiem, herbatą, a także różnymi rodzajami kawy z ekspresu lub gorącą czekoladą.

Ostatniego dnia naszego pobytu musieliśmy wyjechać przed śniadaniem ze względu na wcześniejszy odjazd autobusu. Jednak recepcjonistka była bardzo przychylna i zaproponowała nam wcześniejsze śniadanie. Z tej opcji skorzystaliśmy tylko częściowo, gdy rano przed wyjazdem wypiliśmy jedynie kawę i sok. Po wcześniejszym ustaleniu obsługa przygotowała dla nas po drodze pożywny poczęstunek. Dostaliśmy 4 bogato panierowane bułeczki, 2 jabłka i soki w pudełkach. Personel naprawdę pomyślał o wszystkim i nawet zapakował dla nas kubki do picia i serwetki. Recepcjonistka częstowała nas także jogurtami (i łyżkami), lecz odmówiliśmy w obawie, że wytrzymają podróż w naszych plecakach. Nawet bez jogurtu wychodziliśmy z pensjonatu z dużą torbą przekąsek, a głód przez cały dzień nie miał szans.

Jak jedliśmy w okolicy?

  • Podczas wędrówki zatrzymaliśmy się na lunch w schronisku górskim Speiereckhütte stojącym pod szczytem góry Grosseck. Z kelnerkami porozumiewaliśmy się po angielsku bez żadnych problemów. Spróbowaliśmy lokalnej specjalności Flammkuchen, czyli słonego ciasta, które porównałbym do pizzy na cienkim cieście chlebowym. My mieliśmy wersję Classic, której podstawą był crème fraîche pokryty typowym bekonem Lungau, jajkiem na twardo i serem. Na wierzchu sałatka z rukoli, papryki i dressingu. Pierwszy raz jadłam Flammkuchen i było pyszne.

  • Piliśmy piwo Murauer i lemoniadę Murelli z lokalnego browaru w Pensjonacie Gasthof Mentenwirt (za dopłatą) i w Speiereckhütte. Piwo miało nieco słodszy smak niż czeskie i było pyszne. Lemoniady też smakowały wyśmienicie – lemoniada cola z zabawną etykietą Dracola była nie do odróżnienia od słynnej Coca-Coli. Z lemoniad owocowych Murelli próbowałam pomarańczy i rabarbaru-mięty. Obydwa miały przyjemnie orzeźwiający smak.

  • W drodze powrotnej do Czech przesiedliśmy się ponownie w Salzburgu, gdzie chcieliśmy odpocząć przy kawie. W sobotni poranek dość problematycznym było znalezienie kawiarni, w której nie trzeba byłoby długo czekać w kolejce, zanim usiądziemy. Na koniec usiedliśmy w Afro Cafe, gdzie zjedliśmy cappuccino i tartę czekoladową z wiśniami. Ta słodka przekąska się przydała. Gdyby kawiarnia nie była pełna i nie było zbyt wielu osób czekających na wolne miejsca, z pewnością zjedlibyśmy tam lunch. Patrząc na menu i sąsiednie stoły, jedzenie wyglądało wyśmienicie i miało egzotyczny akcent.

Gdzie wybrać się na wycieczkę?

  • Wokół wioski Sankt Martin jest naprawdę bogata oferta zajęć, od zwiedzania letniego basenu po jazdę konną i głaskanie osłów w pobliżu park osiołków do zwiedzania średniowiecznych zamków. Nas najbardziej pociągały wędrówki górskie, dlatego zjechaliśmy kolejką linową (przystanek ok. 250 m od pensjonatu) pod wzgórze Speiereck. Dzięki zniżkowej karcie Lungau Card mieliśmy jeden wyjazd w górę zupełnie za darmo.

  • Ze stacji kolejki linowej czekało nas łatwe technicznie wejście na szczyt Speiereck. Do wspinaczki nie jest wymagany żaden specjalny sprzęt, z wyjątkiem solidnych butów turystycznych. Kijki trekkingowe bardzo mi pomogły podczas wspinaczki i późniejszego zejścia, ale nie są one konieczne. Podobnie jak myszy biurowe, w drodze na górę ciężko dyszeliśmy i pociliśmy się, ale było warto. Ze szczytu na wysokości 2411 m otworzyły się przed nami fantastyczne widoki na doliny daleko pod nami i otaczające góry. Jedynym towarzystwem, jakie mieliśmy, były chmury przetaczające się nad grzbietem górskim i krowy pasące się nawet tuż pod szczytem góry. Krowy są tu dosłownie wszędzie, na zboczach gór i nie zauważają turystów, dopóki są cicho (lub dopóki turysta nie wyciągnie z plecaka przekąski). Szczególnie w okresie, kiedy krowy mają cielęta, dla własnego bezpieczeństwa należy ich unikać i zdecydowanie nie dotykać, na co zwracają uwagę także liczne tablice.

  • Ze szczytu Speiereck ruszyliśmy dalej granią na sąsiedni szczyt Grosseck, gdzie zatrzymaliśmy się na lunch. Cała wycieczka zajęła nam około 4 godzin z licznymi przerwami na zdjęcia i dłuższą przerwą na lunch. Ze szczytu Grosseck pojechaliśmy kolejką linową do małego miasteczka Mauterndorf. Dzięki karcie Lungau ten przejazd znów był bezpłatny.

  • Dominantą miasta jest średniowieczny zamek Mauterndorf, który jest bezpłatny z kartą Lungau Card. W kasie biletowej można nawet wypożyczyć audioprzewodnik w języku czeskim.

  • W drodze powrotnej do Czech mieliśmy kilka godzin na przesiadkę w Salzburgu, które wykorzystaliśmy na spacer brzegiem rzeki Salzach . Miasto zrobiło na nas wrażenie swobodną atmosferą, wieloma krętymi uliczkami z zabytkowymi kamienicami, czystością i fantastycznym widokiem na zamek i zabytki bezpośrednio z brzegu rzeki. Na pewno wrócimy do Salzburga, aby zobaczyć więcej jego piękności.


Ocena końcowa pobytu w Pensjonacie Gasthof Mentenwirt

Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszego pobytu w pensjonacie Gasthof Mentenwirt. Mimo, że pensjonat położony jest w środku typowo górskiej wioski w Austrii, dzięki słowackiej obsłudze w ogóle nie musieliśmy borykać się z barierą językową. Nasz pokój był wygodny, a jedzenie zadowalające. Recepcjonistka przez cały czas wspaniale się nami opiekowała, zawsze nam pomagała i dawała świetne wskazówki na wycieczki po okolicy. Zaletą pakietu była zniżkowa karta Lungau Card, dzięki której mieliśmy darmowe bilety i kolejkę linową. Chociaż okolica ta znana jest głównie jako raj dla miłośników sportów zimowych, nie brakuje tu niezliczonych możliwości wycieczek i atrakcji także w lecie. Następnym razem na pewno zawitamy tu na więcej dni, aby móc zwiedzić wszystko, co nas interesuje w okolicy.


👍 Pobyt w Pensjonacie Gasthof Mentenwirt został osobiście zweryfikowany przez Ewę, członkinię zespołu Travelking, która ze spokojnym sercem może Państwu polecić jego wizytę. Inne osobiście zweryfikowane hotele możesz zobaczyć tutaj.

Autor artykułu:

Aktualizacja: 9. 10. 2024

Artykuły, które mogą Cię zainteresować

Najlepiej sprzedające się pobyty

Zainspiruj się najlepiej sprzedającymi się pobytami z ostatniego tygodnia