Ocena napisana: 30. 6. 2024
Zaczynając od pozytywów, ogólną ocenę pobytu podniosła czystość pensjonatu i smaczne, dość obfite śniadanie. Znacznie mniej zadowoleni byliśmy jednak z postawy personelu, w tym właściciela, który na maila o możliwości zorganizowania degustacji z wyprzedzeniem odpowiedział, że wszystko zostanie załatwione po naszym przyjeździe. Nikt nie zapytał nas, kiedy przyjedziemy, ale zameldowanie było od drugiej, więc przyjechaliśmy o wpół do trzeciej, chcąc się zameldować, wziąć prysznic i zrobić wycieczkę do centrum. W pensjonacie nie było nikogo, a kiedy zadzwoniliśmy, najpierw właściciel odpowiedział, że będzie tam za minutę, a potem zadzwonił ponownie, że kucharz będzie tam za kwadrans, aby nas zameldować. W sumie straciliśmy w ten sposób około pół godziny i powiedziałem mu, że jedziemy prosto do miasta, co nie było idealnym rozwiązaniem po około pięciu godzinach w drodze. Później właściciel zadzwonił, aby powiedzieć, że kiedy przyjedziemy, panowie siedzący przed pensjonatem udzielą nam wieczorem instrukcji. Jednak cała "odprawa" polegała na wręczeniu nam korby, ani słowa o wifi, śniadaniu czy degustacji. Po tym doświadczeniu nie byliśmy już zainteresowani degustacją w pensjonacie, więc odwiedziliśmy okoliczne piwnice i tam zrealizowaliśmy nasz program. Jednak z pewnością nie poprawiło to ogólnego wrażenia z pobytu. I nie odpuszczę sobie jeszcze dwóch uwag. Nie żebyśmy byli go pozbawieni, ale skoro w ofercie było napisane, że jako goście mamy dostać butelkę wina w cenie noclegu, to właściciel powinien był zadbać we własnym interesie o siedmiopokładowy zapas wina przynajmniej średnio zdatnego do picia. Ale umieszczenie tam dwóch mini butelek niezdatnego do picia Veltlinera jest moim zdaniem nie tylko brakiem szacunku dla gości, ale także hańbą dla właściciela-winiarza. Nie wybraliśmy naszego zakwaterowania dla luksusu i spędziliśmy tam minimalny czas poza spaniem, ale można by oczekiwać pewnego standardu nawet od tej kategorii zakwaterowania. Fakt, że pokój był malutki można przeżyć, a żądanie klimatyzacji w nim byłoby prawdopodobnie zbyt wygórowane. Ale nieznośnego gorąca panującego w pokoju pod dachem nie dało się złagodzić nawet przy otwartych oknach, dlatego uważam, że przynajmniej odpowiednim środkiem zaradczym było zamontowanie w oknach moskitier, abyśmy nie budzili się po nieprzespanej nocy wciąż użądleni.